
Coś niebieskiego, czyli ślubny przesąd
Data publikacji: 2025-01-02 12:43:07 | ID: 6584bf8895679 |
Jedna z niepisanych, ale doskonale znanych, tradycji ślubnych nakazuje, by w tym ważnym dniu panna młoda miała na sobie „coś niebieskiego”. Wymagane coś może być nawet niewidocznym z zewnątrz dodatkiem, ale jego obecność gwarantuje, że małżonkom będzie ze sobą dobrze jak w niebie.
Kontrastujący błękit
Ponieważ ślubne kreacje przeważnie są białe, błękit pojawia się dyskretnie i jest zawarty na przykład na podwiązkach do pończoch. Jeśli suknia nie jest prześwitująca, dobrze sprawdza się, także niebieska bielizna. Wcale nie musi być całkowicie ukryta – ozdobny rąbek stanika lub falbana eleganckiej halki wystająca czasami spod sukni stworzą niepowtarzalny efekt.
Wybierając bardziej oryginalne rozwiązanie, można w ogóle skusić się na całą toaletę w odcieniu błękitu i do leciutko zabarwionej sukienki dobrać bolerko lub etolę w wyraźniejszym kolorze. Dobrze ze ślubną bielą zgra się, także niebieska biżuteria, na przykład kolia lub kolczyki, ozdoby do fryzury, bądź bukiet ślubny wykonany w całości z błękitnych kwiatów.
Akcenty w kolorze niebieskim
Gdy panna młoda lubi zdecydowane akcenty, wybrany odcień niebieskiego mogą mieć też buty, torebka bądź welon. Można również zdecydować się na makijaż w odcieniach błękitu. Opcji jest naprawdę dużo, więc nawet nie będąc przesądnym, można oddać hołd tradycji.
Ładnie może wyglądać powielenie użytego przez pannę młodą motywu również w kreacji druhen czy stylizacji pana młodego. Nie musi to być znacząca zmiana wyglądu. Dobrze sprawdzić się może niebieska kokardka zamiast klasycznej muchy lub takie same kwiaty trzymane przez wszystkie druhny i ich pomocnice.
Twoja ocena artykułu: Dokonaj oceny przyciskiem |